wtorek, 13 listopada 2012

Marchewka z jabłkiem na śniadanie

Odkryłam dla siebie najlepsze śniadanie ever: Poza szklanką wody z cytryną, do żołądka wrzucam startą marchewkę z jabłkiem doprawioną sokiem z cytryny.
Zwykle robię trochę więcej i częstuję psa. Bonzo jest na diecie 100% RAW i uwielbia zmiksowane warzywa :)
Jako że traktuję ten blog jako pamiętnik kulinarny a nie źródło niesamowicie odkrywczych przepisów to pozwalam sobie zamieścić tak proste posiłki ze zdjęciami ku pamięci. Może kiedyś nie będę wiedziała na co mam ochotę to po zerknięciu na zdjęcia od razu sobie przypomnę jakie to pyszne.






sobota, 10 listopada 2012

Gulasz z boczniaków

Uh, wracam na blog po półrocznej nieobecności. Niestety w tej chwili nie udaje mi się prowadzić trybu całkowicie wegańskiego - jadam bardzo nieregularnie, całe dnie nie ma mnie w domu lub jestem tylko na chwilę, ale staram się jeść przynajmniej jeden posiłek wegański dziennie. Wprowadziłam do mojej diety elementy lakoto-owo, ale ograniczam je i jem jeśli naprawdę nie mam nic wegańskiego wcześniej przygotowanego. Sądzę, że to lepsze wyjście niż załamać się ciężką ascetyczną harówą i wrócić do wszystkich starych nawyków żywieniowych.

Temat weganizmu i surowego pożywienia wraca do mnie jak bumerang. Bardziej wsłuchuję się w organizm i zauważyłam że po zjedzeniu ciepłego posiłku  mam ogromną ochotę na owoce i warzywa. Z filmu "Food Matters" dowiedziałam się, że ważne jest aby co najmniej 50% posiłku stanowiły produkty nieprzetworzone termicznie.

I jeszcze jedno - wielkim szokiem jest, że przestają mi smakować niektóre produkty. Ostatnio nie byłam w stanie zjeść małej sałatki w popularnym fast foodzie. Sos "vinegret" składał się chyba wyłącznie z soli, cukru, octu i obrzydliwej chemii. Innym razem będąc w markecie naszło mnie na sałatkę - kupiłam gotowca, który był konserwowany sorbinianem potasu. Do tej pory był dla mnie smaczniejszy i mnie wyczuwalny niż ocet i benzoesan sodu. Nie byłam w stanie jej zjeść, dosłownie mnie skręcało i pół opakowania przełknęłam z głodu, resztę wywaliłam.
Może to mieć związek z tym, że w tej chwili jem o wiele więcej surowych warzyw i owoców.

Ostatnio przyrządziłam całkiem niezły gulasz z rzeczy, które miałam w lodówce:

1 biała rzepa
1/2 opakowania boczniaków
3 pieczarki
1 marchewka
1 koncentrat pomidorowy
1 cebula
1 szklanka bulionu warzywnego

Cebulę podsmażamy, następnie dorzucamy umytą i pokrojoną/startą rzepę i marchewkę (ja ich nie obieram). Kiedy się trochę podsmażą nadchodzi czas żeby wrzucić pocięte w paski grzyby. Teraz bierzemy szklankę bulionu warzywnego, mieszamy z koncentratem pomidorowym i całość wylewamy na patelnię, przykrywamy i dusimy. Doprawiamy pieprzem. Soli nie używam, bo bulion warzywny jest bardzo słony.
Do tego kasza perłowa, na górę świeża natka pietruszka i viola!